poniedziałek, 20 lipca 2009

Coś morelowego

No, takiej sesji fotograficznej, to jak żyję - jeszcze nie miałam. Spódniczkę plotłam przez ponad rok i skończyłam już kilka tygodni temu , ale pertraktacje z Modelką ciągnęły się dość długo, bo a to pogoda nie taka, a to plener nieodpowiedni, aż w końcu wywlokłam najcięższy kaliber przetargowy i zgodziła się pozować za jabłko, dwa żelki i miskę musli na sucho. Dorzuciłam jej potem gratis dwie morele i trzeciego żelka, bo się naprawdę postarała i urządziła mi pokaz w ruchu - taneczny tak, że miałam dylemat czy robić zdjęcia czy nakręcić raczej film. Poprzestałam na zdjęciach. Zresztą... zobaczcie:

Spódniczka jest z nici KAJA morelowych, ciemnozielonych i seledynowych. Jak to zrobić opisałam tu: http://makarbelizmy.blogspot.com/2009/08/cos-morelowego-jak-zmajstrowac.html


Rok roboty, ale sukienka dożywotnia, bo teraz jest za szeroka w pasie, a w przyszłości Modelka będzie pewnie lubiła coraz krótsze kiecki, aż poprzestanie na samym pasku...

3 komentarze:

  1. Rok pracy,ale nie na darmo.Bardzo ładna spódniczka :)))
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez tak uważam- dużo pracy,ale za to jaki efekt! Super! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam wdzięk! Nie można oceniać pojedyńczo, to roztańczona całość!
    Pozdrawiam pięknie,
    vivi

    OdpowiedzUsuń